Forum * Bractwo * Turystyki * Rowerowej * Strona Główna * Bractwo * Turystyki * Rowerowej *
www.bractwo-rowerowe.pila.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

wyprawy rowerowe wlodka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum * Bractwo * Turystyki * Rowerowej * Strona Główna -> Turystyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wlodek
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon Maj 8 15:53:57 GMT 2006    Temat postu: wyprawy rowerowe wlodka

Witam-jest lato 2001 rok.dworzec pila adam ,wojtek i ja rozpoczynamy nastepna przygode z rowerem-cel stolica sloweni-lubjana,wegry-balaton,i lyk slowacji.Calonocna podroz do zakopca przebiega dosc sennie,wrecz spokojnie oprocz odcinka krakow-zakopane gdzie 4krotne zmiany kierunku jazdy lokomotywystaja sie upierdliwe dla nas i konduktorow.Ranek w zakopanym powital nas letnim deszczykiem ,ktory za chwile gdzies zniknal.Szybkie pakowanie sakw na rower,odwiedzenie kantoru-dobra cena koronek i heja po przygode na granice,Do lysej polany upierdliwy podjazd i przed granica efektowny zjazd, ktory zaraz sie skonczyl przez korek przed szlabanem.Szybkie formalnosci i dobry den slowacjo.Kierujemy sie na wysokie tatry<naprawde wyzsze niz u nas>zachaczamy o tatrzanska lomnice z pieknymi widokami,na najwyzsze szczyty-gerlach i lomnice.Szybki posilek przy budce z hodogami-cena za parowe w bulce i piwecko 3zeta na nasze-milo i taanio.Po posileniu zjezdzamy w strone popradu,strasznie sie chmurzy,pachnie juz deszczem, a przeciez mamy cala noc za soba w pociagu,wiec szukamy pierwszego na ziemi slowackiej noclegu.Znajdujemy w jakiejs malej wioseczce przytulny hotelik,wygladem z lat 70-tych,fakt jeszcze nieczynny bo jedziemy w 2 polowie czerwca,ale mila obsluga przygotowujaca go do uzytku ,udiela nam gosciny, czestuje herbata z cytryna -telewizja polska tez jest- polsat,podwieczer zostajemy sami ,mamy klucze wychodzimy naprzeciw do baru,fakt lata 70-te w barze ,ale tanie piwecko i ciekawi tubylcy-duzo cyganow.Po powrocie do hoteliku stwierdzamy ze nie ma cieplej wody ,bo "wyszla"ale nic ,dajemy rade w zimnej i lulu-na dzis dosc wrazen.Rano efektowna pobudka -piekne widoki z balkonu na wysokie tatry i piekny wagonik kolejki podtatrzanskiej.Szybkie sniadanie ,i wyjezdzamy przez poprad w strone slowackiego raju.Po drodze mijamy duzo cyganskich przeuroczych dzieci ,ktore po krotkiej rozmowie uswiadamiaja nas ,ze rok szkolny u nich, konczy sie-hm 1 lipca-porazka.Ale tu juz Poprad-UROCZE MIASTECZKO, NA WZOR NASZEGO ZAKOPANEGO-szybkie zwiedzanie,zakupy ,posilek w ciekawym barze-oczywiscie knedliki i w droge na slowacki raj.Slowacki raj nas wita masa turystow-zapelnieniem -zastanawiamy sie i podejmujemy decyzje ,ze na szczegolowe zbadanie tych zakatkow przeznaczymy przyszly rok.Przebijamy sie przez jedyna droge jezdna w tamtej okolicy ,na druga strone tych niemalych gor<daja nam popalic-miejscami prowadzimy>ale uff-juz szczyt i piekny zjazd,do miejscowosci dobsinska lodowa jaskinia.Zwiedzamy, brr chlodno ,potem na dworzec kolejowy -czekamy na rychlik vlak<pociag pospieszny>by zgodnie z planem udac sie ,w podroz do Bratyslawy hlawnej<podjezdzamy koleja,bo niestety czas urlopu krotki-lacznie mamy 14dni> cos o ich kolejach-zatrzymuja sie nawet na malych stacyjkach ,jezdza widokowymi wzniesieniami-tunelami i kazdy sklad ma niejsce na bicykle.Zwiedzamy Bratyslawe-noca bo tak zajechalismy-szukamy szybkiego jedzenia i kierujemy sie na granice z wegrami.Oczywiscie bladzimy w nocy ,dwa razy wyjezdzamy w centrum nad dunajem,ale jakos panie ciekawych nocnych impresji<hm>pomagaja nam wyjechac-spanko na karimatach na lace naddunajskiej tuz przy granicy wegierskiej.cdn-czesc2...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wlodek
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw Maj 11 15:48:42 GMT 2006    Temat postu: wyprawy rowerowe wlodka

czesc 2-Raniutko pobudka ,wjazd do wioski slowackiej na szybkie,poranne sniadanie i na granice slowacko-wegierska.Na granicy milo i przyjemnie,tylko nic nie kapujemy co mowi do nas granicznik z wegier-ot wegry to taki dziwny kraj-nizinny?zielony,goracy i nic nie kumamy.Ani napisow,ani gatki-wiem ze IGIT to znaczy tak,starczy.Przejezdzamy ten region dosyc szybko,bo az w 2dni,ale nie wiemy ze nasza wyprawa sie ulozy inaczej i spedzimy na tej ziemi jeszcze pare dni-narazie kurs slowenia.Przejezdzajac przez malownicze nizinny,wsie i miasteczka szukamy malej knajpki,aby poznac ich narodowa kuchnie.Mamy farta zatrzymujemy sie w zalagereszegna popas,znajdujemy ciekawy bar<cos nasz gs>wjazd do srodka ,karte meni do reki iporazka.Nic zadnej nazwy typu gulasz ,tylko jakies wegierskie ege szege.Ale dociera do nas kelnereczka i po chwili czujemy sie jak w domu,toc to ziomalka z ukrainy.I wspolnym jezykiem poznajemy kelnerke,jej zyciorys i wreszcie gulasz-mniam mniam to trzeba posmakowac -zawiesisty pycha.Potem w droge na kemping,na kempingu to trzeba przyznac pelna kultura-sklepy,utrzymane sanitariaty,osobne parcele-tylko piwecko na slowacji lepsze ,ale winko to ho ho,za 4zl na nasze az 2/5litra-nic tylko winkowac .Ale co dobre ....w droge bo slowenija czeka-na granicy trzeba bylo pokazac walute na pobyt,ale to jedyny zgrzyt,Kraj piekny,zadbany ,czysty-drogi utrzymane,ciekawe plenery,no i gory-kierujemy sie na lubjane-stolice a z tamtad pociagiem nad morze adriatyckie-takie plany,<urlop>ale plany nam sie pokrzyzuja.Po dwoch dniach jechania wzdluz trakcji kolejowej i rzek-pod wzgorzami-a maja gory nawet alpy,dobijamy do lubjany.Zastaje nas wieczor,strasznie pada i nocleg spedzamy w dworcowej hm toalecie-po prostu tam jest inaczej-mimi ze dworzec miedzynarodowy,to o 23 podrozni sa wypraszani z dworca a dworzec jest zamykany do 5 rano-ot taki folklor.Ale rano sliczna pogoda-zwiedzamy stolice -podobna do wenecji-bardzo duzo kanalow-piekny zamek,kosciol i most dziewic-na moscie stoja cztery smoki,i jak przez most przechodzi dziewica to one ruszaja skrzydlami-troche tam stalem i albo to bajki albo nie ma w lubjanie juz dziewic hm.Powrot na dworzec i tam zonk-pociag nie moze nas zabrac nad morze-krotka narada i zeby nie tracic cennego urlopy,wracamy pociegiem pod granice wegier i witajcie madziary .cd3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wlodek
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto Cze 6 16:13:56 GMT 2006    Temat postu: wyprawy rowerowe wlodka

cz-3.ii znow witamy hungary-po przekroczeniu granicy slowensko-wegierskiej ruszamy nad slawny balaton-miejsce wyjazdow naszych rodakow w latach 70/80.Pierwszym duzym i ciekawym miastem przed balatonem,byl Zalaegerszeg ze starozytnymi mikro ruinami i hm,dobra zupa gulaszowa-tym razem bez przesady z papryka.Po dniu jazdy dojezdzamy do Keszthely,zatrzymujemy sie na prywatnym kempingu,pelnym starszych turystow z niemiec i z dmuchanym duzym basenem.Wieczorem po dniu jazdy, pelna frajda powariowac w czyms takim-pozniej starszy niemiec zaprosil nas na partyjke szachow,przy bawarskim piwku.Mial fajny,ogromny dom na kolkach,z satelita i pelnym wypasem w srodku-nie mial tylko frau...no coz szkoda.Wygralismy z nim 3:1 w szachy i nie mogl tego przezyc-przeklinal po germansku a my mielismy niezly ubaw.Noca szukamy jeziora i nie mozemy go znalez-weszlismy w jakies podmokle tereny-pogryzly nas komary i poddalismy sie-musze wyjasnic ze kemping niestety nie byl tuz przy jeziorze,jakies 2km dalej-skrotami.Ale nastal nowy dzien,a poniewaz mamy pare dni zaoszczedzonych na sloweni,podejmujemy decyzje jechac 5 dni wzdluz balatonu po okolo 30 km dziennie i zwiedzac napotkane winnice,jak i rozne atrakcje turystyczne przy balatonie.Balaton-duze cieple i bardzo plytkie z brzegu jezioro o barwie wody leciutko kawowej-brak piaszczystych plaz-plaze przewaznie na terenie kempingow-brzegi powykladane bardzo duzymi kamieniami,a na kamykach wygrzewaja sie hm zmijki-zejscia do wody takie jak na basenach kapielowych.Kempingi maja swietny standart,z pelnym wyposazeniem sanitarnym-sklepy spozywcze,przemyslowe1001drobiazgow i oczywiscie knajpki-tak ze nie trzeba opuszczac kempu aby sie napic-do uzytku gosci takze duze swietlice z tv,tylko ceny nas zadziwialy.Im blizszy kemping w strone budapesztu tym kemping tej samej firmy drozszyhm co kraj to obyczaj-no ale bylismy,wino pilismy i jajka w balatonie moczylismy i zanic sie nie moglismy dogadac po ichszemu.Po tych kilku dniach laby przez Veszprem<miasto z zabytkowym zamkiem i ruinami w stylu rzymskim>atakujemy Budapeszt,znad balatonu prowadzi dosyc dobrze oznakowana sciezka rowerowa do samego centrum.Dojezdzajac do samego centrum tuz przy Dunaju,jestem zafascynowany architektura,mostami,targowiskami,starymi tramwajami,parlamentem.Jestesmy w Buda tylko 5 godzin, ogladamy to co nam sie udaje zobaczyc po drodze, ale obiecujemy sobie ze tu wrocimy<i wrocilismy w 2005>.Czas opuszczac te piekna stolice,wypytujemy o droge-trafiamy goscia co troche kuma po rosyjsku-ale tak nam zakrecil ze po 2 godz. znajdujemy sie w dosc wysokich gorach'kto by pomyslal ze tam sa takie gory'i zanim zjedziemy do konca naszej wyprawy Esztergom,dostajemy tak w kosc jak nigdy w tej wycieczce-a mowili mi ze to bardzo nizinny kraj-gowno prawda.Wieczorem dobijamy do esztergom,szukamy noclegu i nie mamy sily aby sie nawet napic .Ranek nas powital pochmurny i troche zimnawy,ale szybko nam to zrekompensowaly wspaniale zabytki-Esztergom jest stolica Wegier sprzed setek lat i jednoczesnie znajduja sie tu najwyzsze wladze koscielne,a wiec...Bazylika.Stoi na naddunajskim wzgorzu,jest bardzo duza-taki mini watykan a srodek -rzuca na kolana i..trzeba to samemu zobaczyc.Po poludniu przeprawiamy sie promem przez dunaj na slowacka strone ,krotka odprawa w Sturowo-tam zaopatrujemy sie w potrawinach-szybka kapiel w wodach termalnych i wzdluz Dunaju po slowackiej stronie jedziemy do Komarna ,tam lapiemy vlak przez Bratyslawe do Czadcy,do Ostrawy na Czechach-zwiedzamy Ostrawe,bo to juz ranek nastepnego dnia i w obiad witamy Polske.Podsumowujac to pokonalismy jakies 1200km-zwiedzilismy trzy stolice-poznalismy ciekawych ludzi,ich kulture,jezyk,pieniadze-zobaczylismy najwieksze jezioro poludniowej europy-posmakowalismy roznych browarow i winn-nabralismy doswiadczenia i za rok tzn.2002 poznalismy wspaniala, zielona,gorzysta atrakcyjna zabytkowo polnocma Slowacje...cdn..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum * Bractwo * Turystyki * Rowerowej * Strona Główna -> Turystyka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin